Strona:PL Doyle - Tragedja Koroska.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

„może mię pan uważać za warjata, ale nie podoba mi się to wszystko“‘
Belmont zaśmiał się ironicznym, urwanym śmiechem.
„Tak mogło wyglądać w salonach Koroska, ale teraz ma się wrażenie, że bujamy gdzieś w przestworzu“ — odpowiedział. — „Zresztą pan wie, że co tydzień przyjeżdża tu partja wycieczkowiczów i nic się jeszcze nigdy złego nie przytrafiło“.
„Nie mam nic przeciwko temu, aby ryzykować, jeżeli idę na wojnę,“ — ciągnął dalej pułkownik. — „Jest to wówczas prosta sprawa. Ale jeżeli są kobiety i taka bezbronna gromadka, jak nasza, rzecz przedstawia się naprawdę groźnie. Rozumie się, że szansa jest jedna na sto, ale niechby się coś stać miało, nie mogę wprost myśleć o tem. Zdumiewające przytem jest to ich zupełne niezdawanie sobie sprawy z jakiegokolwiek niebezpieczeństwa.“
„Owszem, dosyć lubię angielską modę, o ile idzie o wycieczki“ — mówiła za ich plecami Sadie Adams do Stephensa. — „Ale co do tualet wizytowych, uważam, że francuzi mają większy szyk od anglików. Wasz krój jest prostszy i surowszy, niema w nim tego wdzięku w dodatkach, przybraniach, wykończeniu i tak dalej“.