Strona:PL Doyle - Tajemnica oblubienicy.pdf/41

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

palnię. Zaręczyliśmy się i byliśmy szczęśliwi. Tymczasem pewnego dnia ojciec natrafił na bogatą żyłę złota, z każdym dniem wydobywał coraz więcej kosztownego kruszcu, z każdym dniem stawał się bogatszym, podczas gdy mój biedny Frank, mimo ciągłej pracy w pocie czoła, nie mógł się niczego dorobić. I im bogatszym stawał się ojciec, tym uboższym był Frank. Wreszcie ojciec nie chciał nawet słyszeć o naszem małżeństwie i odwiózł mnie do San Francisco. Ale Frank nie porzucił mnie, pojechał za mną, spotkaliśmy się bez wiedzy ojca. Gdybyśmy byli wszystko ojcu wyznali, byłby wpadł w wściekłość; dlatego też załatwiliśmy sami całą sprawę. Franek oświadczył, że pójdzie w świat, aby zdobyć majątek; przyrzekł, że powróci, ale nie pierwej, póki nie zbierze takiego bogactwa, jakie posiadał mój ojciec. Wówczas dopiero chciał jawnie zażądać mojej ręki. Ja nawzajem przyrzekłam czekać na niego choćby do końca życia, złożyłam przysięgę, że nie wyjdę za nikogo innego, póki on będzie przy życiu. — “Ale czemu nie mamy odrazu zawrzeć związków małżeńskich? — zaproponował Frank. — Będę pewny, że dochowasz mi wiary; z moich praw małżeńskich skorzystam dopiero wtedy, gdy powrócę.” Po krótkim namyśle zgodziliśmy się oboje na ten plan, Frank przygotował wszystko, sprowadził księdza, który połączył nas na zawsze. Frank ruszył w świat, ja wróciłam do ojca.