Strona:PL Doyle - Szerlok Holmes - 06 - Człowiek z blizną.pdf/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakiś chory jeszcze — rzekła — pewnie jaki nagły wypadek! będziesz znów musiał wyjść!
Westchnąłem, niedawno bowiem wróciłem dopiero z miasta od dość ciężkiej roboty całodziennej.
Doleciał nas odgłos otwieranych i zamykanych drzwi na dole, potem słychać było skrzypienie schodów, wreszcie szybkie kroki po linoleum w korytarzu. Drzwi pokoju otwarł ktoś energicznie i jakaś kobieca, ciemno ubrana i zawoalowana postać ukazała się w progu.
— Raczcie państwo wybaczyć moją tak późną wizytę — zaczęła i, wybuchnąwszy nagle nerwowym płaczem, rzuciła się, łkając głośno, mojej żonie na szyję.
— Ach, jestem w okropnem położeniu! — zawołała — i gwałtownie potrzebuję waszej pomocy!
— Ależ to Ketty Whitney? — rzekła moja żona, odchylając gęsty woal naszemu późnemu gościowi — jakżeś mnie wystraszyła, Ketty! Skoroś tu weszła, nie miałam pojęcia, że to ty jesteś!
— O! nie wiedziałam już do kogo się udać, jeżeli nie do ciebie!
Tak to już zwykle bywało. Każdy kto był w potrzebie uciekał się do mojej żony o pomoc i na mnie się to zwykle krupiło.
— Bardzo dobrze zrobiłaś, przychodząc do mnie. Ale wypijno teraz szklankę wina z wodą i rozsiądź się wygodnie. To cię uspokoi. Tak. A teraz opowiedz nam wszystko. Ale wolisz może, bym Dżemsa odesłała na spoczynek?
— O nie, nie! potrzebuję także i twej rady i pomocy doktorze! Idzie o mego męża. Od dwóch dni znowu nie wrócił do domu, jestem w okropnym o niego strachu.
Nie pierwszy to raz mówiła z nami o ustawicznym swym kłopocie i troskach, jakie ten mąż jej sprawiał — ze mną jako z lekarzem, a z moją żoną jako dawną przyjaciółką i powiernicą jeszcze od szkolnych czasów. Uspokoiliśmy ją i pocieszyli, o ileśmy mogli. Zapytałem czy się domyśla przynajmniej gdzie się jej mąż w danej chwili podziewa i czy moglibyśmy jej pomódz, sprowadzając go znów do domu.
Otóż miała ona o nim swoje wiadomości. Przekonała się nie wiem już jakim sposobem, że ile razy napadał go w ostatnich czasach nieprzeparty