Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Lesage je spalił, generale.
— Ah!...
— Lecz posiadam duplikaty.
— Dobrze. No, Lassalle, chodźmy, nie mamy chwili do stracenia!... Rozstawisz swoich ludzi wzdłuż trzęsawiska.
Obydwaj oficerowie wyszli z chaty, nie troszcząc się o mojego towarzysza. Kilka krótkich rozkazów, szczęk broni przy wsiadaniu żołnierzy na konie i potem cisza.
Stary oparty o ramę drzwi, patrzył za nimi, dopóki nie znikli w mgle i ciemności.
Kiedy wrócił, wpatrzył się we mnie, ze swoim uśmiechem zagadkowym.
— No, cóż, młodzieńcze, byłeś obecnym bardzo interesującemu przedstawieniu... Ładne żywe obrazy, co?... Podziękuj za dobre miejsce, jakie ci dałem?... Do licha!... fotel parterowy!...
— Panie, jestem ci prawdziwie wdzięczny — rzekłem, miotany jednocześnie uczuciem wdzięczności i instynktowego wstrętu — nie wiem nawet jak wyrazić...
Wzruszył ramionami:
— Później mi podziękujesz!... Tymczasem, ponieważ, jesteś tu obcym i ponieważ odpowiadam za twoją osobę, pójdziesz ze mną i spodziewam się, że spokojnie spędzisz resztę nocy.




VI.
Podziemie.


Ogień przygasł; towarzysz mój zdmuchnął lampę i wyszliśmy.
Wiatr ucich, tylko deszcz padał drobny, przejmujący.
Po upływie pięciu minut nie widzieliśmy już wcale przeklętej rudery, gdzie o mało nie zostałem zamordowany.
Gdybym szedł sam, zabłądziłbym napewno, lecz tym