Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

A jednak, pułkowniku Lassalle, możesz mi pan powinszować, gdyż to nie byle sprawa.
Wyciągnął rękę do oficera, lecz ten nie ujął jej odwrócił się tyłem i zawołał do kogoś, będącego przed chatą:
— Słyszysz pan, generale Sawary, Toussac uciekł!
Mężczyzna młody jeszcze i bardzo wysoki wszedł z kolei w krąg świetlany. Twarz jego lekko smagława ściągnęła się słuchając tej wieści.
— Lecz kto jest ten? — rzekł, na mnie wskazując. — Zdaje się, że tylko dwie osoby osoby miały być z panem...
— Przepraszam, generale — zawołał stary — mówiłem panu, że ta chata jest miejscem schadzki spiskowców, lecz do ostatniej chwili nie wiedziałem, kto może tu zabłądzić. Nastręczyłem panu sposobność ujęcia Toussaca... Puściliście waszego psa, tem gorzej! Przekonany jestem, że cesarz porachuje się z wami za tę nieostrożność.
— To już moja rzecz! — odparł surowo generał Savary. — Lecz nie odpowiedziałeś mi pan. Kto jest chłopiec?
Wydało mi się niepotrzebnem taić nazwisko, ponieważ miałem list, z którego i takby się dowiedziano prawdy.
— Ludwik de Laval — rzekłem z niejaką dumą, sam się przedstawiając.
Doprawdy, żyjąc w mgłach Anglii, przesadzaliśmy bardzo nasze znaczenie. Nazwisko moje, choć tak bardzo arystokratyczne, nie uczyniło żadnego wrażenia.
General Savary zadowolił się, zapisawszy je w notesie.
— Pan de Laval nie należy do całej tej sprawy — rzekł stary szpieg — przypadek tylko sprowadził go do tej chaty. Mogę za nim świadczyć, jeżeli trzeba.
— Dobrze, dobrze! — odprła generał. — Ponieważ potrzebuję wszystkich moich ludzi do ścigania Toussac’a, zostawiam go pod pana strażą. Niech będzie gotów stawić się na wezwania cesarza. Ale, ale, nie masz pan jakich ważnych papierów?