Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/34

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chce, lecz jeżeli tylko nic nie znaczący podróżny, którego zła gwiazda tu przyprowadziła, jeśli tylko przez głupią ciekawość przeczytał nasze dokumenty, wtedy do mnie będzie należał.
Co do mnie, ani słowa nie rzekłem na swoją obronę. Później miałem powód winszować sobie milczenia, które, co prawda, więcej przez dumę, aniżeli przez odwagę zachowywałem.
Stracić odrazu życie i godność, tego byłoby za wiele:
Kiedy stary wstawiał się za mną, badałem niespokojni twarz Toussaca i twarz Lesage’a.
Wstrzymywałem oddech, czekając, co odpowiedzą.
Lecz zwierzęcość pierwszego mniej mi robiła wstrętu, niż hipokryzja drugiego.
Lesage stukał się lekko po zębach i powtarzał drwiąco:
— Artykuł 13, artykuł 13!..
— A więc biorę na siebie odpowiedzialność — rzekł stary.
— Wiesz, zapewne — dodał Toussac — że obok artykułu 13 jest drugi, który mówi, że ten, kto daje przytułek zbrodniarzowi lub go ochrania, podpada także karze śmierci.
— Toussac, jesteś doskonałym człowiekiem czynu — odparł mój obrońca wcale nie zmięszany — lecz nie mięszaj się do dyskusji, bo się zgubisz i nie trafisz do końca.
Spokój starego onieśmielił kolosa, który zadowolił się wzruszeniem ramion i nie nie odpowiedział.
— Co się tyczy ciebie, Łucjanie, dziwię się, iż tyle przeszkód stawiasz moim chęciom. Jeżeli zostałeś wtajemniczony w prawdziwe zasady wolności i równości, jeżeliś został przypuszczony do stowarzyszenia chwalebnego, które zamierza wskrzeszenia Rzeczypospolitej, komu to zawdzięczasz?..
— Dobry mój Karolu! — zawołał młody człowiek, poruszony do głębi — bądź przekonany, że nigdy nie stawię żadnych przeszkód do urzeczywistnienia twoich zamiarów. To, czego chcę w obecnej okoliczności, to jest, abyś w porywie szlachetnego serca nie zszedł z prostej drogi! Lecz badaj tego