Strona:PL Doyle - Spiskowcy.pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wreszcie, ponieważ dowiedziała się o aresztowaniu narzeczonego. Lecz powróć do Grosbois, odnowisz z nią znajomość, a niebawem zmienisz o niej zdanie.
— Nie mam żadnego zdania o Sybilli — odparłem obojętnie. — Proszę cię raz na zawsze, kochany wuju, nie mów więcej o projekcie, który mi się nie podoba.
Zamilkł; potem podniósłszy twarz swoją napozór obojętną:
— A więc — rzekł z wielkim spokojem — niechże nie będzie już o tem mowy. W każdym razie nie będziesz się gniewał, że chciałem zrobić ciebie moim spadkobiercą? No, Ludwiku, bądź rozsądny! Przyznajesz, wszak prawda, że gdyby nie ja, byłby cię Toussac zadusił?...
— Miałeś w tem interes, żeby mi życie ocalić — odpowiedziałem.
— Być może, lecz niemniej jest prawdą, że cię ocaliłem. Dlaczego chowasz do mnie urazę?... Czy dlatego, że posiadam Grosbois?
— Nie, zaprawdę, nie to mam do wyrzucenia...
— A więc cóż takiego?
Czy mogłem mu powiedzieć, że ruinę mojego ojca, śmierć jego ojca, śmierć jego, zdrady i hypokryzję?
Nie, salon cesarza nie był miejscem właściwem do kłótni rodzinnych. W zruszyłem tylko ramionami, bez odpowiedzi.
— Bardzo mi przykro! — westchnął. — Miałem najlepsze zamiary; mógłbym dopomódz ci w karjerze. Mało ludzi we Francji posiada większy wpływ na cesarza, niż ja... A jednak, zanim się rozstaniem y, mam do ciebie prośbę.
— Jaką, wuju?
— Rzecz jest taka — mówił po chwilowem wahaniu — w Grobois znajduje się kilka przedmiotów, które należały osobiście do twojego ojca; szpada, pieczęć, tabakierka, małe biurko pełne listów... sądzę, że będziesz szczęśliwy mając je u siebie.