Strona:PL Doyle - Obcięte uszy.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawinął, to popamiętałby z pewnością tę chwilę, gdyż ze mną niema żartu, zwłaszcza wówczas, gdy jestem podniecony. Mary odgadła z moich oczu, jak straszna wściekłość mną miotała. Przystąpiła do mnie i rękę na mojem ramieniu położywszy, ozwała się łagodnie:
— Ty nie uczynisz tego, mój drogi Jim, proszę cię o to, bardzo proszę.
— Gdzie jest Sara?
— W kuchni.
Udałem się do kuchni i rzekłem do Sary:
— Słuchaj, od dzisiaj stanowczo sobie wypraszam, aby ten twój Fairbairn kiedykolwiek próg mego domu przestąpił.
— Dlaczegóż to? — spytała.
— Dlatego, że ja sobie tego nie życzę.
— A, jeżeli moim znajomym nie wolno bywać w tym domu, to i dla mnie niema tu miejsca.
— Rób, co ci się podoba — odpowiedziałem — lecz pamiętaj, że jeżeli jeszcze raz tego gacha spotkam pod moim dachem, to obetnę mu uszy i tobie je poślę.
Była wprost wściekłą, lecz nie rzekła ani słowa i jeszcze tego samego dnia wyprowadziła się od nas. Nie wiem, czy powodowała nią nieubłagana złość do mnie, czy też myślała, że nas oboje do ostateczności poróżni. Wynajęła bowiem dom w pobliżu o kilka ulic dalej i otworzyła pensyonat dla marynarzy. Fairbairn, rozumie się, u niej