Strona:PL Doyle - Obcięte uszy.pdf/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

była tą samą, co przedtem. Ona jednak miała w tem dostateczny powód do niezadowolenia ze mnie i tak powoli rosła przepaść między mną a nią dalej i dalej, aż wreszcie stanął na naszej drodze Alek Fairbairn i sprawa stokroć się pogorszyła. Z początku przychodził on do nas w tym celu, aby się widywać ze Sarą, wkrótce jednak stał się naszym stałym gościem; był to bowiem bardzo wesoły, towarzyski, dowcipny i trochę lekkomyślny młodzieniec. Zwiedził prawie pół świata i wszystko, co widział, umiał bardzo pięknie opisywać, to też lubiano go wszędzie, gdzie się tylko ukazał. Był zresztą nietylko elegancki w towarzystwie, ale i w służbie od reszty marynarzy zręcznością i inteligencyą się wyróżniał. Bywał u nas codziennie przez cały miesiąc i mnie ani na myśl nie przyszło żeby ten porządny, miły o ujmującej powierzchowności człowiek mógł wnieść nieszczęście do mego domowego ogniska. Jednakże pewnego razu zdarzyło się coś, co wzbudziło we mnie silne podejrzenie. Od tego czasu mój spokój wewnętrzny pierzchnął na zawsze. W gruncie rzeczy była to drobnosta. Wszedłem niespodzianie do izby i żona moja powitała mnie z bardzo miłym uśmiechem. Gdy jednak spostrzegła, że to ja jestem, znikł jej uśmiech natychmiast, ustępując miejsca widocznemu rozczarowaniu. To mi wystarczyło. Ona się spodziewała, że to nie ja, lecz Alek Fairbairn nadchodzi i dla niego to miała ten miły uśmiech. Gdyby on mi był wówczas pod rękę się