Strona:PL Doyle - Dolina trwogi.pdf/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jego dłoń. Od tej chwili był już czemś wyższem, niż szary tłum. Pił dobrze i nie okazywał tego po sobie, ale tego wieczoru, gdyby nie współtowarzysz Scanlan, który go zaprowadził do domu, ugoszczony bohater spędzićby musiał noc pod stołem w szynkowni.
W sobotę w nocy Mc Murdo został wprowadzony do Loży. Sądził, że przyjętym zostanie bez ceremonji, jako wtajemniczony już w Chicago. Ale w Vernisse panowały szczególne zwyczaje, z których była dumną, a dotyczyły one każdego wstępującego. Zebranie miało miejsce w wielkim pokoju, przeznaczonym do tego celu w Domu Związkowym, Sześćdziesięciu członków zebrało się w Vernisse, ale nie byli to wszyscy, gdyż w dolinie znajdowało się kilka lóż, również jak po obu stronach gór, które wybierały członków w razie potrzeby tak, że zbrodni dokonywali ludzie na miejscu nieznani. Ogółem było ich nie mniej, jak pięciuset, rozproszonych w całym okręgu węglowym.
W sali posiedzeń mężczyźni zgromadzili się wokół długiego stołu. Obok stał drugi z szklankami i butelkami, ku któremu zwróciły się już oczy pewnych członków kompanji.
Mc. Ginty siedział na pierwszem miejscu w płaskiej czapeczce z czarnego jedwabiu na kędzierzawej, nieuczesanej, czarnej czuprynie i purpurowej stule na szyi, podobny do kapłana, dokonywującego jakiegoś djabelskiego obrządku. Po lewej i prawej ręce miał wysokich dostojników Loży; wśród nich widać było okrutną, ładną twarz Teda Baldwina. Każdy z nich nosił szarfę lub medaljon, jako oznakę swojego urzędu. Byli to po większej części ludzie dojrzali, ale reszta towarzystwa składała się z młodzieńców w wieku od osiemnastu do dwudziestu pięciu lat, chętnych