Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

„To bardzo mądrze z pani strony“ — zauważyłem.
„P. Drebber mieszkał u nas blisko trzy tygodnie. Podróżował po kontynencie wraz z sekretarzem swoim, p. Stangersonem. Zauważyłam na ich kuferkach nalepione kartki z napisem „Kopenhaga“, co dowodzi, że przebywali w tem mieście przed przybyciem tutaj. Stangerson był człowiekiem cichym, statecznym, czego nie mogę bynajmniej powiedzieć o jego panu. Gminny w przyzwyczajeniach, brutalny w obejściu, upił się tego samego wieczora, kiedy przyjechał, i, muszę wyznać, że po godzinie 12-ej w południe nie widziałam go nigdy trzeźwego. Zachowanie się jego względem sługi było wstrętnie swobodne i poufałe, a, co najgorsze, zaczął niebawem postępować tak samo z moją córką, Alicyą; niejednokrotnie odzywał się do niej w sposób, którego na szczęście, w swej dziewiczej niewinności, nie zrozumiała. Raz zapomniał się do tego stopnia, że schwycił ją wpół i pocałował, a ta obelga oburzyła nawet jego sekretarza, który nie szczędził mu wymówek za takie niecne postępowanie.
„Nie rozumiem, dlaczego pani właściwie znosiła to wszystko?“ — zapytałem. „Myślę, że pani może pozbyć się swoich lokatorów w każdej chwili“.
„Pani Charpentier sponsowiała na to moje słuszne zapytanie“.
„Bodajbym go była wyrzuciła pierwszego dnia, jak się tylko pokazał“ — odrzekła. — „Ale pokusa była za wielka. Każdy z nich płacił funt sterling dziennie, co wynosiło czternaście funtów tygodniowo, a przecież mamy teraz martwy sezon. Jestem wdową, utrzymanie syna, który służy w marynarce, kosztowało mnie bardzo dużo. Żal mi było takiego zarobku; chciałam jaknajlepiej. Ostatni postępek p. Drebbera był wszakże taki oburzający, że wy-