Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ca będzie schwytany, stanie się to, dzięki ich usiłowaniom; jeżeli zaś im się wyniknie, nastąpi to pomimo ich usiłowań. Cokolwiek, bądź uczynią, będą mieli zawsze stronników. Un soi troure toujours un plus sot, qui l’admire[1].
— A to co, u licha? — zawołałem, w sieni bowiem i na schodach rozległ się odgłos licznych kroków i okrzyków oburzenia, wydawanych przez naszą gospodynię.
— Dywizya armii policyi śledczej z ulicy Baker — odparł Holmes z całą powagą, a gdy to mówił, do pokoju wpadło sześciu łobuzów, takich brudnych i obdartych, jakich w życiu nie widziałem.
— Cicho, spokojnie! — zawołał Holmes, surowym tonem i nicponie stanęli odrazu w szeregu, nieruchomi, jak sześć wstrętnych posążków. — Na przyszłość będziecie przysyłali Wigginsa samego z raportem, a reszta ma czekać na ulicy. Rozumiecie? Wiggins, dowiedzieliście się czego?
— Nie, panie — odparł jeden z urwisów.
— Byłem tego pewien. Nie ustawajcie jednak w poszukiwaniach, dopóki się nie dowiecie. Macie tu — dał każdemu z nich szylinga. — A teraz, marsz; żebyście mi na przyszły raz przynieśli lepsze nowiny.
Skinął ręką, a chłopaki zbiegli, jak szczury, po schodach i w chwilę potem z ulicy dobiegały nas ich krzykliwe głosy.

— Niekiedy taki mały żebrak przyniesie daleko lepsze wiadomości, niż sześciu agentów, zauważył Holmes. — Sam widok policyanta wystarczy nieraz, by zamknąć usta ludziom. Ci malcy zaś chodzą wszędzie i słyszą wszystko. Przytem szczwa-

  1. Głupiec znajdzie zawsze głupszego, który go podziwia. (Przyp. Tłóm.)