Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jeśli im pan powie wynik, zdołają odtworzyć sobie w umyśle różne okoliczności, jakie do wyniku tego doprowadziły. Tę zdolność odtwarzania nazywam właśnie wysnuwaniem wniosków wstecz lub analizą.
— Rozumiem — rzekłem.
— Otóż w tej ostatniej sprawie mieliśmy wynik, a resztę trzeba było odnaleźć samemu. Sprobuję teraz wykazać panu swój sposób działania. Zacznijmy od samego początku. Zbliżyłem się, jak panu wiadomo, do domu owego pieszo, mając umysł wolny od wszelkich wrażeń w danym kierunku. Zacząłem, naturalnie, od oglądania drogi i, jak panu już mówiłem, dostrzegłem wyraźnie ślady dorożki, która nie mogła tam być kiedyindziej, niż w nocy; że zaś była to dorożka a nie powóz prywatny, wywnioskowałem w wązkiego odstępu miedzy kołami. Koła pospolitej londyńskiej budy dorożkarskiej, są znacznie węziej osadzone, niż koła karety prywatnej.
„Zdobyłem tedy pierwszą wskazówkę. Następnie szedłem wolno ścieżką ogrodową, na której, jako posiadającej grunt gliniasty, odciskały się nader wyraźnie wszelkie ślady. Pan widziałeś tam niewątpliwie tylko błotnistą, podeptaną we wszystkich kierunkach, drogę, lecz dla mego wprawnego oka każdy z tych śladów na jej powierzchni miał znaczenie.
„Niema gałęzi wiedzy policyjnej, która byłaby taka ważna i taka zaniedbana, jak sztuka odszukiwania śladów odciśniętych na ziemi. Na szczęście, przywiązywałem zawsze do tego wielką wagę i dzięki długiej praktyce doszedłem do niemałej wprawy w tym kierunku. Oto dostrzegłem tam ślady ciężkiego chodu policyantów, ale także i ślady stóp dwóch mężczyzn, którzy pierwsi przechodzili przez ogród. Nietrudno było odgadnąć, że byli tam przed policyantami, bo miejscami ślady ich nóg były zupełnie zatarte przez ślady tych, którzy przyszli później. W ten sposób zyskałem już drugie ogniwo