Strona:PL Doyle - Czerwonym szlakiem.pdf/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wreszcie. — Córka moja jest młoda, zaledwie wyszła z lat dziecinnych.
— Będzie miała miesiąc czasu do namysłu — rzekł Young, wstając. — Ale, gdy czas ten minie musi mi dać odpowiedź.
We drzwiach zatrzymał się i zwrócił ku Ferrierowi twarz zagniewaną i oczy, pałające złowrogim blaskiem.
— Janie Ferrierze, — przemówił piorunującym głosem — jeżeli zamierzacie, mimo waszej niemocy, stawiać opór rozkazom Czterech Świętych, lepiej byłoby dla was, gdyby wasz i jej szkielet bielił się teraz na stokach Sierra Blanca!
Słowom tym towarzyszył groźny ruch ręki, poczem Brigham Young wyszedł, i niebawem rozległ się na ścieżce zgrzyt żwiru pod jego ciężkiemi krokami.
Jan Ferrier siedział z głową w rękach ukrytą i rozmyślał w jaki sposób oznajmi tę wieść złowrogą córce, gdy nagle miękka dłoń spoczęła na jego ramieniu; podniósł głowę i ujrzał przed sobą Lucy, a blada, wylękła jej twarz wykazywała, że słyszała wszystko.
— Nie podsłuchiwałam umyślnie, — rzekła, w odpowiedzi na pytające spojrzenie ojca. — Głos jego rozlegał się w całym domu. Och, ojcze, ojcze, co my poczniemy?
— Nie dręcz się — odparł, przyciągając ją do siebie i głaszcząc szeroką, szorstką ręką jej jedwabiste włosy. — Damy sobie radę w jakikolwiek sposób. Wszak twoje uczucie dla naszego chłopca nie zmniejsza się, co?
Łkanie i uściśnięcie jego dłoni był jedyną jej odpowiedzią.
— Nie, wiem o tem. Zresztą, nie chciałbym usłyszeć od ciebie, że jest inaczej. Chłopak to dzielny i dobry chrześcianin, czem nie są bynajmniej ci ludzie tutejsi, mimo swych ciągłych modlitw i ka-