— Jaka zapłata?
— Ośm funtów miesięcznie.
— Czy moglibyście zaraz wstąpić?
— Tak, o każdym czasie.
— Czy macie przy sobie papiery?
— Tak panie. — Wyjął z kieszeni plik podartych, otłuszczonych listów. Holmes rzucił na nie przelotnie okiem i zwrócił mu je.
— Jesteście właśnie takim, jakiego potrzebuję — rzekł potem. Na tym oto małym stoliku leży wasz kontrakt. Podpiszcie go, a sprawa będzie załatwiona.
Marynarz ciężkim krokiem przeszedł przez pokój i wziął pióro w rękę.
— Czy mam tu podpisać moje imię? — spytał chyląc się nad stolikiem.
Holmes pochylił się nad nim i obie ręce położył na szerokie jego barki.
— Dobrze, tak — rzekł.
Usłyszałem brzęk żelaza i ryk jakby wściekłego byka. Holmes objął marynarza z tyłu; w następnej chwili obaj tarzali się po ziemi. Marynarz posiadał tak olbrzymią siłę, iż pomimo kajdan, którymi mu Holmes tak zręcznie skuł ręce, bardzo szybko byłby przemógł mego przyjaciela, gdybyśmy z Hopkinsem nie byli mu pospieszyli na pomoc. Dopiero gdym mu lufę rewolweru
Strona:PL Doyle - Czarny Piotr.djvu/41
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.