Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ska rybki, lub mignął ciemny grzebiet przesuwającego się głębiej potwora. Raz dojrzałem na piasczystej ławicy coś w rodzaju łabędzia, o ciężkiem ciele i długiej, giętkiej szyi; przez chwilkę ocierał się o piasek, poczem zanurzył się w wodę, i, ukazawszy nad jej powierzchnią swą smukłą szyję i okrągłą głowę, dał nurka i nie pokazał się więcej.
Ale wkrótce to, co się działo u moich stóp, odwróciło moją uwagę od zjawisk bardziej oddalonych. Dwa stworzenia, podobne do wielkich pancerników, przyszły do wodopoju, i przykucnąwszy na brzegu, poczęły pić, wyciągając długie, zwijające się jak wstążka, czerwone języki. Wspaniały jeleń, królewskiej postawy podszedł wraz z łanią i dwojgiem młodych i pił spokojnie obok pancerników. Na całym świecie niepodobna znaleźć takiego jak ten jelenia, gdyż łosie, jakie dotychczas widywałem, nie sięgnęłyby mu nawet do łopatki. Nagle, cudne to zwierzę chrapnęło ostrzegawczo i uciekło wraz ze swą rodziną, a pancerniki odbiegły śpiesznie, szukając schronienia.
Nowy przybysz ukazał się na ścieżce. Przez chwilę zastanawiałem się, gdzie już mogłem widzieć te potworne cielsko, o wygiętym, trójkątnymi kolcami najeżonym grzbiecie, i dziwnej ptasiej głowie, pochylonej ku ziemi. Aż nagle przypomniałem sobie; był to stegosaurus, zwierz wyrysowany przez Maple White’a, potwór, który przykuł uwagę Challengera! Oto stał przedemną — ten sam może,