Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T2.pdf/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

piliśmy do oglądania mapy, opowiedziałem o moim spotkaniu z małpoludem.
— On musiał być ciągle na tem drzewie — zakończyłem.
— Skąd pan to wie? — zapytał lord John.
— Ponieważ miałem bezustannie uczucie, że jakaś wroga istota nas śledzi. Wspominałem panu o tem, panie profesorze.
— Tak — potwierdził Challenger — nasz młody przyjaciel mówił mi coś w tym rodzaju. On jeden z pośród nas obdarzony jest tą celtycką wrażliwością, która reaguje na podobne objawy.
— Cała teorja telepatji — zaczął Summerlee, napychając fajkę.
— Jest za obszerną, abyśmy mogli teraz nad nią się zastanawiać — przerwał mu ostro Challenger, i zwracając się do mnie z miną biskupa, wizytującego niedzielną szkółkę, zaczął mnie indagować: proszę mi powiedzieć — rzekł — czy stworzenie to mogło skrzyżować duży palec na dłoni?
— Nie zauważyłem tego.
— A czy miało ogon?
— Nie.
— Nogi o palcach chwytnych?
— Przypuszczam, że nie wspinałoby się tak zwinnie po gałęziach, gdyby nie mogło ich chwytać palcami nóg.
— W Ameryce Południowej żyje, — o ile mnie pamięć nie myli, a w takim wypadku prosiłbym