Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/57

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

też Amerykanin, widząc kiedyś podobną illustrację, podświadomie zachował ją w pamięci i potem odtworzył w gorączce.
— Doskonale — rzekł profesor — nie mówmy o rysunku, ale może pan obejrzy teraz tę kość.
Kość, o której już wspominał i którą mi teraz podawał, była około sześciu cali długa i grubsza od mego wielkiego palca.
— Do jakiego stworzenia należy ta kość? — spytał profesor.
Przyglądałem się jej uważnie, starając się przywołać zapomnianą wiedzę.
— Mógłby to być bardziej gruby obojczyk ludzki — rzekłem.
Mój towarzysz wzgarliwie machnął ręką.
— Kość obojczyka ludzkiego jest zakrzywiona, ta zaś jest prosta. Żłobek, jaki pan dostrzega na jej powierzchni wykazuje obecność grubego ścięgna, co nie mogłoby mieć miejsca przy kości obojczykowej.
— No, to przyznaję, że nie wiem, co to jest.
— Nie potrzebuje się pan wstydzić swojej ignorancji, bo cały instytut Kensingtoński nie mógłby dać odpowiedzi na to pytanie.
I wyjmując z niedużego pudełka kostkę wielkości ziarnka grochu, dodał:
— O ile mogę sądzić, ta kość ludzka odpowiada