Strona:PL Doyle - Świat zaginiony T1.pdf/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

To też nic dziwnego, że ten szpakowaty mężczyzna, o ładnym głosie i pełnem prostoty obejściu, był przedmiotem podziwu wzdłuż całej Amazonki. Niestety, uczuciu wdzięczności jakie wzbudził w sercu uciśnionych, odpowiadała serdeczna nienawiść jaką dlań żywili uciskający.
Niezaprzeczoną korzyścią tych jego przygód była wprawa jakiej nabył w narzeczu Lingoa, znanem w całej Brazylji, a składającem się w jednej trzeciej ze słów portugalskich, a w dwóch trzecich z indyjskich.
Wspomniałem już poprzednio, że lord Roxton był zakochany w Ameryce Południowej; nie mógł o niej mówić bez entuzjazmu, który udzielał się nawet takiemu, jak ja profanowi, przykuwając moją uwagę i podniecając ciekawość. Jakże żałuję, iż nie potrafię oddać jego płomiennych przemówień, gdzie wiedza splatała się z fantazją, nadając im siłę, pod wpływem której z twarzy profesora Summerlee znikał sceptyczny uśmiech. Roxton opowiadał nam historję Amazonki, tej wspaniałej rzeki, niby zbadanej tak wcześnie (wszak już pierwsi zdobywcy Peru przebyli kraj na jej falach), a jednak do dziś dnia kryjącej tajemnice swych wiecznie zmiennych brzegów.
— Co się tam znajduje? — mówił wskazując na północ — lasy, błota i niezbadane jungla. Któż przeniknie, co się w niej kryje? Lub idąc na południe spotkamy niezmierzone lasy bagniste, w któ-