Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

I w chwili, gdym wymówił to słowo w umyśle moim zarysowały się wyraźnie wszystkie wypadki ubiegłego poranka: poprzez historję o bawołach, mój własny histeryczny płacz i zdumiewające zachowanie profesora Summerlee, do dziwnych zajść w Londynie: bójki ulicznej, kłótni przed wytwórnią tlenu i nieuważnej jeździe szofera; wszystko to zgadzało się z moim wnioskiem.
— Oczywiście — zawołałem powtórnie — jesteśmy zatruci. To trucizna.
— Tak jest — potwierdził Challenger, pocierając ręce — jesteśmy wszyscy zatruci. Planeta nasza weszła w zatruty krąg eteru i posuwa się weń coraz dalej z szybkością paru miljonów mil na minutę. Malone określił przyczynę wszystkich naszych dziwactw jednem słowem „trucizna“.
Spoglądaliśmy na siebie w pełnem zdumienia milczeniu. Nikt nie robił komentarzy.
— Istnieją pewne ośrodki w mózgu zdolne do kontrolowania i powściągania takich odruchów jak nasze — ciągnął Challenger — nie przypuszczam, aby ośrodki te były u was równie rozwinięte jak u mnie, gdyż pozostają one w ścisłej proporcji z siłą samego procesu myślenia. Jednak istnieją, i nie są bez znaczenia, nawet u naszego młodego przyjaciela. Po tym drobnym ataku nerwowym, który