Strona:PL Doyle - Świat w letargu.pdf/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
ROZDZIAŁ II.
Na progu śmierci.

Gdyśmy przechodzili przez sień rozległ się dzwonek telefonu i momowoli wysłuchaliśmy następujących słów Challengera. Używając liczby mnogiej mam na myśli siebie i dwuch pozostałych towarzyszy, ale właściwie nikt w stujardowym promieniu nie mógłby nie słyszeć tego tubalnego głosu, który rozlegał się echem po całym domu. Odpowiedzi jego utkwiły mi w pamięci.
— Ależ tak, tak... oczywiście... to ja; ależ naturalnie profesor Challenger, ten sławny Challenger, któżby inny?... Ależ jasna rzecz, że wierzę w każde słowo, inaczej nie byłbym tego pisał.. o, nie zdziwiłoby mnie to wcale. Są wszelkie dane po temu.... za dzień lub dwa najdalej... no, mój panie ja już na to nic nie poradzę.... Oczywiście, że jest