Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/304

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

byli M-ki i B-ki. Z M-kim odrazu ścisłą zawarłem znajomość; nigdym się z nim nie kłócił, szanowałem go, ale pokochać go, przywiązać się do niego nigdy nie mogłem. Był to człowiek głęboko niedowierzający i rozdrażniony, ale umiejący doskonale panować nad sobą. Otóż tą zbyt wielka umiejętność panowania nad sobą nie podobała mi się w nim; można było odgadnąć, że ten człowiek nigdy i przed nikim całej swej duszy nie otworzy. Być może zresztą, że się mylę. Była to natura silna i w wysokim stopniu szlachetna. Nadzwyczajna, poniekąd nawet jezuicka zręczność i ostrożność w obejściu z ludźmi zdradzała w nim głęboki, utajony sceptycyzm. A przecież była to dusza cierpiąca właśnie wskutek owej dwoistości: sceptycyzmu i głębokiej, niczem niezachwianej wiary w pewne swoje ideały i ich ziszczenie. Pomimo jednak całej swej zręczności towarzyskiej żył w zaciętej nieprzyjaźni z B-kim i jego przyjacielem T-kim. B-ki był chorowity, trochę z usposobieniem do suchot, nerwowy i drażliwy, ale w gruncie rzeczy najlepszy człowiek, nawet wspaniałomyślny. Rozdrażnienie doprowadzało go niekiedy do nadzwyczajnej nietolerancyi i kaprysów. Nie mogłem tego znosić i później rozstałem się z B-kim, alem go nigdy nie przestawał kochać; a z M-kim nie kłóciłem się, alem go nigdy nie polubił. Tak się zdarzyło, że zerwawszy stosunki z B-kim, natychmiast mu-