Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

botę, bierze czapkę, bierze knut, czyli nahajkę, podchodzi do żony i objaśnia ją znakami że musi iść, ale jeżeli ona przyjmie kogo bez niego, to.... i pokazuje jej nahajkę. Żona słucha i kiwa głową. Ta nahajka prawdopodobnie dobrze jej znana: kobiecina lubi pohulać bez męża. Mąż odchodzi. Ledwie za drzwiami, żona grozi w jego stronę kułakiem. W tem ktoś stuka; drzwi otwierają się i zjawia się sąsiad, także młynarz, chłop w kaftanie i z brodą. W ręku niesie podarunek, czerwoną chustkę. Kobiecina śmieje się; ale zaledwie sąsiad chce ją objąć, gdy znowu stuk we drzwi. Gdzie się podziać? Kobieta chowa sąsiada pod stołem, a sama zabiera się do wrzeciona. Zjawia się drugi adorator: to pisarz w wojskowym mundurze. Dotychczas pantomima była nienaganną, ruchy bez błędu. Można się było nawet dziwić, patrząc na tych improwizowanych aktorów, i mimowoli westchnąć: ile to sił i talentu ginie u nas w Rossyi marnie, w niewoli i ciężkiej doli! Ale aresztant, który grał pisarza, widział zapewne kiedyś jakiś prowuncyonalny lub domowy teatr i wydało się jemu, że nasi aktorowie, wszyscy co do jednego, nie znają się na rzeczy i nie tak chodzą, jak trzeba chodzić na scenie. I oto występuje tak, jak niegdyś podobno występowali klasyczni bohaterowie w teatrze: zrobi jeden krok długi i nie przysunąwszy jeszcze drugiej nogi, nagle zatrzyma się, odrzuci w tył korpus i głowę, dumnie spogląda w koło i do-