cie nie było wczoraj; a skoro sami dają przyrzeczenie, że i dziś ich nie będzie, więc sami będą siebie pilnować, a takie bezpieczeństwo najlepsze. A jeśli się nie pozwoli na teatr, to kto ich wie! wszak lud katorżny, mogą umyślnie coś nabroić i nawarzyć karaulnym piwa. A nareszcie i to coś znaczy: na straży stać nudno, a tymczasem teatr i to nie zwykły sołdacki, ale aresztancki, a aresztanci ludzie ciekawi: wesoło będzie popatrzeć. A patrzeć karaulnemu oficerowi zawsze wolno.
Przyjedzie dyżurny: „Gdzie karaulny oficer?“ — „Poszedł do ostrogu obliczać aresztantów i zamykać kazarmy“ — odpowiedź prosta i usprawiedliwienie naturalne. Tym sposobem oficerowie karaulni co wieczór w ciągu świąt zezwalali na teatr i nie zamykali kasami aż do wieczornego capstrzyka. Aresztanci z góry wiedzieli, że straż wojskowa nie będzie stawiała przeszkód i byli spokojni.
O godzinie siódmej przyszedł po mnie Pietrow i razem udaliśmy się na przedstawienie. Z naszej kazarmy poszli prawie wszyscy z wyjątkiem czernihowskiego starowierca i Polaków. Polacy dopiero na ostatnie przedstawienie, czwartego stycznia, zdecydowali się pójść do teatru i to po wielu upewnieniach, że tam i dobrze i wesoło i bezpiecznie. Wybredność Polaków bynajmniej nie rozdrażniała aresztantów i czwartego stycznia bardzo grzecznie ich przyjęto, a nawet ustąpiono miejsc lepszych. Co się tyczy Czerkiesów i
Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/216
Wygląd
Ta strona została skorygowana.