Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

turalnie z wyjątkiem robót rządowych). Rzemiosła żadnego nie umiał, pieniędzy też prawie nigdy nie miewał, i nie zdawał się wiele troszczyć o nie. I o czem rozmawiał ze mną? Rozmowa jego była równie dziwną, jak on sam. Zobaczy, naprzykład, że chodzę samotny za ostrogiem, i wnet zrobi nagły zwrot w moją stronę. Chodził zwykle prędko, obracał się nagle. Przyjdzie bywało równym krokiem, a zdawało się, że podbiegł.
Zdrawstwujtie (zdrowia wam życzę).
Zdrawstwujtie.
— Czy nie przeszkadzam?
— Nie.
— Chciałem was zapytać o Napoleona. Wszak on krewny tego, co był w dwunastym roku?
— Krewny.
— Cóż on takiego? mówią, że prezydent?
Pytał zwykle prędko, urywanie, jak gdyby mu potrzeba było coprędzej dowiedzieć się o czemś. Zdawało się, że zasięga wiadomości do jakiejś ważnej sprawy, która nie cierpi najmniejszej zwłoki.
Objaśniłem mu, jakim on jest prezydentem i dodałem, że może wkrótce i cesarzem zostanie.
— A to jak?
— Objaśniłem mu i to według możności. Pietrow uważnie słuchał, aż nachyliwszy ucha ku mnie, i prędko rzecz pojmował.