Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ciem rzucił się ku mnie. Już nie wiem, co się ze mną, stało, alem chwycił go, całował, objąłem za głowę; on wskoczył mi przedniemi łapami na plecy i zaczął mi twarz lizać. „Oto i przyjaciel, którego los mi posyła!“ — pomyślałem sobie i każdego razu potem, w te pierwsze ciężkie i ponure czasy, gdym wracał z roboty, szedłem naprzód za kazarmy ze skaczącym przedemną i skomlącym z radości Szarykiem, chwytałem go za głowę i całowałem, całowałem ją. Jakieś słodkie, ale zarazem męcząco-gorzkie uczucie ściskało mi serce. I pamiętam, że przyjemnie mi było pomyśleć, jakby chwaląc się przed sobą swoją męką, że oto na całym świecie pozostała mi jedna tylko istota, kochająca mię, do mnie przywiązana, mój przyjaciel, mój jedyny przyjaciel, mój wierny pies Szaryk.