Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/158

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wał jakąś żwawą piosnkę, której przyśpiew zapamiętałem:

Ożeniono mnie bezemnie,
Gdy we młynie byłem.

Brakowało tylko bałałajki.
To niezwykłe wesołe usposobienie Skuratowa zaraz naturalnie wywołało oburzenie w niektórych z naszej partyi, przyjęte było prawie za obrazę.
— Zawył! — ze zgorszeniem powiedział jakiś aresztant, do którego zresztą pieśń się wcale nie stosowała.
— Jedną pieśń umiał wilk śpiewać i tę przejął od niego tulak! — zrobił uwagę jeden z ponurych aresztantów, z chochłacką wymową.[1]
— Dajmy na to, żem z Tuły — odpowiedział niezwłocznie Skuratow — a wy w waszej Połtawie kluskąście się udławili.
— Lżyj! A sameś co jadał? Łapciem kapuśniak chlipał!
— A teraz jaki wypasiony — dodał trzeci.

— Ja, bracia, naprawdę człowiek rozpieszczony — odpowiedział z lekkiem westchnieniem Skuratow, jak gdyby żałując swego rozpieszczenia i zwracając się do wszyst-

  1. Chochłami nazywają Rossyanie Małorusinów. Przyp. tłóm.