Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/148

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niu jest pewne ryzyko — a więc ma to wszystko choć dalekie podobieństwo do wolnego żyda. A czego nie oddasz za wolność? Jaki milioner, gdyby mu gardło ściśnięto stryczkiem, nie oddałby wszystkich swoich milionów za jeden łyk powietrza?
Dziwią się czasem władze więzienne, że oto jakiś aresztant żył przez kilka lat tak spokojnie, przykładnie, ze go nawet dziesiętnikiem zrobiono za chwalebne sprawowanie się, i nagle, ni ztąd ni zowąd, — zupełnie jakby go dyabeł opętał — zahulał, nabroił, narozbijał, a niekiedy na ciężkie przestępstwo się odważył; albo na jawne nieuszanowanie dla wyższej władzy, albo zabił kogo, albo zgwałcił i t. p. Patrzą na niego i dziwią się. A tymczasem być może, iż całą przyczyną nagłego wybuchu w tym człowieku, od którego najmniej się można było czegoś podobnego spodziewać, — jest konwulsyine objawienie się indywidualizmu, instynktowa tęsknota za samym sobą, pragnienie zaakcentowania swej poniżonej osobowości, które nagle się w nim zbudziło i doszło w jednej chwili do gniewu, do szaleństwa, do zaćmienia rozsądku, do konwulsyjnych rzutów. W taki sposób może żywcem pochowany w grobie, przebudziwszy się tam, tłucze w wieko trumny i sili się, by je zrzucić, chociaż rozsądek mógłby go pouczyć, że wszelkie jego usiłowania są nadaremne. Ale w tem rzecz, że tu już nie ma miejsca dla rozsądku, tylko dla konwulsyi. Weźmy