Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ze wszystkich katorżników w naszej kazarmie lubili tylko jednego żyda i lubili go może za to, że ich bawił. Naszego żydka zresztą lubili i inni aresztanci, wszyscy zaś bez wyjątku śmiali się z niego. On był u nas jeden i ja teraz nawet nie mogę wspomnieć o nim bez śmiechu. Ile razy spojrzałem na niego, zawsze przychodził mi na myśl Jankiel, żydek Gogola z „Tarasa Bulby“, który rozebrawszy się, aby się udać na spoczynek ze swoją żydówką do jakiejś szafy, stał się przerażająco podobnym do pisklęcia kury. Isaj Fomicz był jak dwie krople wody podobnym do oskubanego kurczęcia. Był to człowiek już nie młody, lat około pięćdziesięciu, małego wzrostu i małej siły, przebiegły, ale stanowczo głupi. Zuchwały i arogant był jednocześnie ogromnym tchórzem. Cały pokryty był zmarszczkami, na czole zaś i policzkach miał piętna, które mu wyciśnięto na rusztowaniu. Nie mogłem wcale pojąć, jak on mógł wytrzymać sześćdziesiąt knutów. Do ostroga przyszedł, jako obwiniony o zabójstwo. Miał u siebie receptę od jakiegoś doktora, której mu żydkowie dostarczyli zaraz po sprowadzeniu go z rusztowania. Była to recepta na maść, która miała we dwa tygodnie usuwać piętna z ciała. Użyć tej recepty w ostrogu nie śmiał i wyczekiwał dwunastoletniego terminu swej katorgi, po którym wyszedłszy na posielenie, miał stanowczy zamiar skorzystania z recepty. „Inaczej nie będę się mógł żenić — powie-