Strona:PL Dostojewski - Wspomnienia z martwego domu.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Tak — odpowiedział z uniesieniem i oczy mu zaświeciły. — A skądże wiesz, że ja o tem myślę?
— Jakżebym nie wiedział! Co? tam pewno lepiej, niż tutaj?
— O! po co ty to mówisz...
— Zapewne u was, teraz kwiaty kwitną, świat jak raj?
— O-och, nie mów lepiej. — Był silnie wzburzony.
— Posłuchaj, Alej, miałeś siostrę?
— Miałem, a na co ci to wiedzieć?
— Jeżeli do ciebie podobna, musiała być krasawica.
— Co do mnie! Ona jest tak piękną, że piękniejszej nie ma w całym Dagestanie. Ach, jaka cudna moja siostra! Tyś nie widział takiej. I matka moja była piękną.
— A kochała cię matka?
— Ach! co ty mówisz! Ona pewno umarła teraz z tęsknoty za mną. Ja byłem jej ukochanym synem. Kochała mię więcej, niż moją siostrę, więcej niż wszystkich.... Dziś do mnie w nocy przychodziła i płakała nademną.
Zamilkł i tego wieczora nie powiedział już ani słowa. Ale od tego czasu szukał zawsze rozmowy ze mną, jakkolwiek sam przez uszanowanie, które nie wiem dlaczego czuł dla mnie — nigdy pierwszy nie zaczynał mówić. Za to bardzo był rad, gdy ja do niego przemówiłem. Rozpytywałem się go o