Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

lata całe żyć z dnia na dzień... a ponieważ posiadasz pani złote serce, przyszła ci myśl utworzenia mi własnego ogniska rodziny... O! droga pani Tordier, jakże mogę pani podziękować?... Jak mam wypłacić ten dług wdzięczności?...
— Wywzajemniając się dla mnie jednakowym uczuciem... — rzekła Julia głosem słabym, jak tchnienie.
— Ależ ja żywię to uczucie... Kocham panią...
— Pan mnie kocha!... Pan mnie kocha!... czy to prawda?...
— Jak siostrę, przysięgam pani!...
Garbuska wzdrygnęła się.
Bladość jej przeszła w siność.
Prosper jednym rzutem oka osądził efekt, jaki sprawiły jego słowa.
Efekt ten należało osłabić jak można najprędzej, ażeby wszystkiego nie popsuć.
— Tak — ciągnął dalej, chwytając rękę Garbuski — tak, jak siostrę, dobrą, przywiązaną, odgadującą wszystko, przewidującą wszystko, przy której chciałoby się zawsze żyć, a która by umiała natchnąć uczuciem czulszym nawet od zwykłej przyjaźni.
Prawiąc te niesmaczne czułości, Prosper przytknął usta do długiej i kościstej ręki Julii.
Pod niespodziewaną pieszczotą tego pocałunku — pocałunku kłamliwego, pocałunku Judaszowskiego — Garbuska czuła, że całą jej istotą wstrząsa gwałtowny prąd elektryczny.
— Tak — wyjąkała z pewnym upojeniem — tak, siostrą i więcej niż siostrą... Kochaj mnie, Prosperze, jak chcesz, ale kochaj mnie... kochaj...
— O! droga pani... całe uczucie moje... cały szacunek...
— Nie, nie... co mówić o szacunku — przerwała Julia — niech będzie tylko uczucie...
I mówić miała dalej, i może, ustępując nieprzepartemu uniesieniu, przestałaby być panią samej siebie.