Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/590

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tristan znał Włosko, wiedział, że nie zawaha się i spełni, co obiecuje, postanowił zatem być szczerym.
— Powiem wszystko — rzekł.
— Zapłacono ci za to, ażebyś zamordował tę panienkę?
— Tak.
— Kto taki?
— Julia Tordier.
Joanna wydała okrzyk przerażenia i zakryła twarz rękami.
— Domyślałem się tego... — szepnął Włosko z obrzydzeniem. — Ona wie przecie, że to jej córka!..
I zwrócił się do Tristana:
— Jaki powód dała ci ta wstrętną kobieta?
— Powiedziała, że panna jest jej wrogiem i że trzeba ją zgładzić...
— I ty się tego podjąłeś, nędzniku!..
— Po co mnie pan nędznikiem nazywasz? Ja tylko poszedłem za radą pańską... Ostatnim razem powiedziałeś mi: Trzeba umieć korzystać z okazji, skoro się zdarzy. Otóż ja skorzystałem z okazji!..
— Wiedziałeś dobrze, że ja nie o zbrodni mówiłem. Jaką sumę Julia Tordier obiecała ci za śmierć panny Joanny?
— Dwanaście tysięcy franków... Połowę dostałem już, drugą jutro wypłacić miała.
— I wypłaci, bądź pewny.
— To niepodobne, ponieważ nie zrobiłem tego, co kazała — rzekł Tristan ze zdziwieniem.
— Potrzeba żeby była przekonana o zbrodni. Niech myśli, że jej nieprzyjaciółka nie żyje, skoro tak pannę Joannę nazwała.
— Co pan chcesz zrobić? — przerwała Joasia. — Czy nie lepiej oddać w ręce sprawiedliwości tego człowieka i je-