Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/563

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A! co to, to nie!.. wiem tylko, że spoglądała na Tordierową, jak gdyby wzrokiem swoim przebić ją chciała!
— To chyba musi być Joanna Bertinot — pomyślał były dependent notariusza, a głośno dodał: — A gdy Lucjan Gobert znalazł się już w powozie?
— Te trzy panie wsiadły z nim razem.
— Dokąd go powieźli?
— To mogę powiedzieć napewno, że do willi Petit-Bry, bo przy mnie mówiono o tym.
— Siostrzeniec Julii Tordier u hrabiego de Roncerny — mruknął Włosko. — To dziwne... Jutro tam będę, żeby się dowiedzieć, co słychać i przekonać się czy ta młoda dziewczyna ułomna, jest naprawdę Joanną Bertinot.
— To wszystko? — zapytał głośno.
— Ale gdzież tam!... Po uwiezieniu bezprzytomnego siostrzeńca, co za harmider wszczął się na garbatę Tordierowę, ratunku!... Wszyscy krzyczeli razem: do wody z nią! precz z garbusem! aż się w głowie mąciło.

XXXI.

— Po takim hałasie niezbyt wesoło musiał zejść dzień w Joinville? — odezwał się Włosko.
— Zrazu wszyscy osowieli — odparł Tristan, — lecz w miarę jak butelki strzelać poczęły, towarzystwo rozpogodziło się... z wyjątkiem panny młodej, której więcej do płaczu niż do śmiechu było...
— A pan młody?
— Spił się odrazu...
— Cóż, Tordierowa?
— Rozradowana, jak gdyby ona, a nie jej córka zaślubiła Prospera Rivet... Pożerała go oczami... Wszyscy troje powrócili do Paryża o godzinie drugiej nad ranem.