Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/545

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czył, lecz kipnął, a Garbuska w niczym nie uszanowała jego woli, kuzynkowi zamknęła drzwi przed nosem, a bledną pannę Helenę oddała pięknemu Prosperowi Rivet!

XXVII.

— Kto to taki ten piękny Prosper?
— Prosper Rivet? Skończony łotr! Udawacz, blagier... nicpoń... Kogokolwiek zapytać o niego, nie usłyszysz dwóch dobrych zdań o tym gagatku!
— Pani Tordier musiała mieć jakiś powód, dając mu córkę.
— Z pewnością, że miała.
— Jaki?
— Jakto, panie, pan, który wydaje się domyślnym, i nie zgadujesz?
— Daję słowo, nie.
— Kiedy tak, to muszę panu kropki nad i postawić! Wiedz pan, że jeżeli ta potworna i już nie młoda Garbuska zmusiła córkę do poślubienia tego pięknego Prospera, bez grosza, bez pozycji, obciążonego długami, to tylko dlatego, że sama ostrzy ząbki na swego byłego komisanta, i że robiąc go swoim zięciem, znalazła jedyny sposób mieć go pod ręką. Czy to dość jasne i dobrze wykombinowane?
— O! bardzo jasno, nawet zbytnio! Lecz trudne do uwierzenia?
— A jednak najprawdziwiej prawdziwe, idę o gruby zakład. Wszyscy to wiedzą i o tym mówią. Można umrzeć ze śmiechu jak ta garbata wywracała do niego oczy, jeszcze za życia Tordiera, a wzdychała, że wiatrak by mogła poruszyć. Stary Tordier ślepy był na wszystko... albo może nie śmiał się odzywać. Lepiej zrobił, biorąc paszport na tamen świat, bo na tym nie miał szczęścia!