Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/528

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Tordier ma na wątróbce mojego patrona, odkąd odprawił pięknego Prospera! A pan Lucjan na to: — „Więc to ona za niego wychodzi!“ — a chłopak odpowiedział: — Piękny Prosper jest ladaco, żeby nie powiedzieć łotr skończony! — Cóż pan chce, on był Beniaminkiem pani Tordisr z czasów, kiedy jeszcze zakład jej nie był sprzedany memu patronowi. — Na niego tylko przysięgała, cackała się z nim, i stawiłbym dwadzieścia centymów przeciw dziesięciu, że wołałaby dziś być panną młodą, niż teściową!
— On to powiedział? — żywo zagadnął sędzia.
— Słowo w słowo.
— Z pewnością dzieciak, powtarzając te znaczące słowa, był tylko echem opinii ogólnej...
— I ja tak myślę...
— To ta kobieta wydała za mąż córkę, żeby mieć z niej parawan osłaniający brudne jej zamiary...
— Na to wygląda... — Brzydkie te rzeczy, lecz niezbyt rzadkie, na nieszczęście!...
— Co dalej?
— Jeszcze jedno słowo, które mnie zastanowiło...
— Jakie?
— Kiedy pan Lucjan zawołał z boleścią: — „Przyrzekła mi, że do ostatka, do śmierci opierać się będzie!... A nie miała siły dotrzymać przysięgi“ — chłopak odrzekł, wzruszając ramionami:
„Bardzo też można oprzeć się pani Tordier, jak sobie coś wbije do głowy albo do garbu! — Gdyby panna Helena chciała tylko skrzywić się, byłaby ją podrapała, zbiła, podeptała, skopała nogami...“
— Z tego można wnosić, że pani Tordier gwałtem zmuszała córkę do posłuszeństwa.
— Biła ją, męczyła... — te słowa były wymówione przez Lucjana Goberta, w oczy samej pani Tordier.
— Przy panu?