Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/517

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Prosper nie przestawał się śmiać, bełkocąc pijanym głosem:
— Zobaczymy, moja pani Rivet... Zobaczymy!... Nie trzeba mówić: hop!...
— Jesteś pijany, idź spać!...
— Tak, zobaczymy, pijany nie pijany, jestem tu panem mężem, i chcę tam wejść.
W pobliżu Heleny na stole stały zastawione przekąski i napoje, którymi częstowano gości przed wyjazdem, oraz całe nakrycie.
Helena porwała nóż, szybkim ruchem wyrwała suknię z jego ręki, tak że strzępy mu tylko zostały w dłoni i, stanąwszy w uchylonych drzwiach pokoju, rzekła głosem donośnym i energicznym:
— Jeżeli krokiem postąpisz, by tam wejść, przysięgam, że cię zabiję!
Garbuska uchwyciła go za poły i silnie w tył pociągnęła. Wyczytała w oczach Heleny silne postanowienie. Zrozumiała, że jeden krok jeszcze, a zięć jej padnie nieżywy, ugodzony nożem w serce.
Z zadziwiającą przytomnością umysłu młoda mężatka, korzystając z tej chwili, wpadła do pokoju, zasuwając za sobą rygiel.
Westchnienie ulgi wyrwało się z jej piersi.
Prosper, jako tchórz nikczemny, uląkł się noża.
Padł na pobliskie krzesło, z czołem, oblanym kroplistym potem. Twarz jego pokryła się trupią bladością, dolna warga zwisła mu z wyrazem ogłupienia.
— Prosperze, mój Prosperze, czy chory jesteś? — z niepokojem pytała garbata, usiłując nadać głosowi pieszczotliwe brzmienie. — Cierpisz?
W miejsce odpowiedzi, komiwojażer wykrztusił te słowa:
— Gorąco... pić, dawajcie pić!...