Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mówił i słowa. Znajdowała się w nim jedna z druchen, obawiano się więc przy niej rozmawiać.
Helena pogrążyła się w bolesnym zamyśleniu. Widziała Lucjana, który nie miał dla niej ani spojrzenia litości, ani słowa przebaczenia.
Rzucił jej w twarz jak najkrwawszą obelgę te trzy słowa:
Pani Prosperowa Rivet!

XXI.

Niestety!... wszak wobec Boga i ludzi była żoną Prospera Rivet!...
Lucjan, wolny, lekceważąc wszelkie niebezpieczeństwo, przyszedł w poświęcane progi kościoła, publicznie wygłosił matce jej i jej samej, że jedną i tą samą wzgardą je obrzuca!...
Biedne dziecko, jakże nikczemną się teraz czuła!
Jakże wyrzucała sobie, że tak przed notariuszem jak i przed ołtarzem nie wyrzekła tego słowa: — NIE!!!
On wszystko dla niej poświęcił, wolność swoją, życie ukochanej matki, niemal cały byt. Teraz słusznie mógł jej nienawidzić za niewytłumaczoną słabość!...
Może on umarł, padając na ziemię w chwili, kiedy ów nieznajomy powstrzymał go, gdy miał rzucić się na Riveta!... A ja jeszcze żyję!...
W pobliskich powozach rozbrzmiewały śmiechy; ona, siedząc naprzeciw Prospera, spuściła powieki, by uniknąć płomiennych pożądliwością jego spojrzeń, którymi ją obejmował, mimo groźnego wyrazu oczu Julii Tordier.
Nareszcie powozy stanęły przed hotelem na bulwarze Jainville, gdzie oczekiwała uczta zamówiona.
Prosper wysiadł pierwszy, i pomimo jej oporu, wsunął