Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/510

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zatruć swym językiem, kłótliwą i słynącą ze swego brutalnego skąpstwa.
Kiedy wycofała się z handlu, zapomniano o niej potrosze i z czasem nieprzyjaciele zmienili się w obojętnych.
Ci obojętni właśnie zostali zaproszeni przez Garbuskę, która, chcąc uświetnić małżeństwo zięcia, pragnęła mieć liczną drużynę. Oni zaś nie wzdragali się z przybyciem, w nadziei sutego przyjęcia, które im pozwoli najeść się i napić do syta, nie naruszywszy własnego worka. Tymbardziej, że zapowiedziane były na dzień następny sute poprawiny.
Zaproszeni nie odznaczali się drażliwością, za tym skandal, zaszły w kościele, nie odjął im ochoty do przyjęcia udziału w uczcie.
Mało ich to wreszcie obchodziło.
Wdowa Tordier mogła być nędznicą, byle stół jej był dobrze zastawiony i wino lało się potokiem.
Co do zaproszonych ze strony Prospera, byli to wszystko towarzysze jego nierządu i burd szynkowianych w prowincjonalnych miastach. A wszyscy należeli do korporacyj komisantów handlowych.
Scenę, rozegraną pomiędzy Julią Tordier a Lucjanem Gobert, uważali za rzecz wielce ucieszną. Nawet jeden z nich odezwał się:
— Na wielu weselach już byłem, a nigdy tak setnie nie ubawiłem się! Słowo honoru... To mi się wydało jakąś farsą z Ambigu!...
Na co jeden z kolegów mu odpowiedział:
— To jakiś zawalidroga z tego siostrzeńca pani mamy... przeszkadza do zatańczenia w kółko!... Diablo dobrze się spisali, że go znów osadzili w ciupie!
A powozy toczyły się w kierunku Joinville.
W tym, w którym siedzieli nowożeńcy, nikt nie wy-