Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/494

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przyjaciółkę, Helenkę... Chcę, żeby ona mnie spostrzegła, żeby moja obecność odwagi jej dodała. Ojcze, błagam cię, pozwól... Mamo, ty nie bronisz? Prawda?
— Myślę — odrzekła hrabina z uśmiechem — że trzeba zrobić, co ty chcesz, moje dziecię... pojadę z tobą...
— Któż by mógł Marcie odmówić! — dodał pan de Beuil.

∗             ∗

Joanna obudziła się i wstała bardzo rano, ubrała się cała czarno i usiadła przy oknie. Nie ukrywała się już; niech ją Julia Tordier zobaczy, nic jej to nie obchodziło.
Karety zaczęły zajeżdżać przed dom Garbuski; stangreci z bukietami zwracali uwagę mieszkańców ulicy.
Przyjaciel Prospera, jak on komiwojażer, drużba z bukietem u boku, odgrywał rolę gospodarza wysadzając gości z powozów i wprowadzając do mieszkania.
Mieszkanie Julii zapchane było przez kolegów Prospera.
Pan młody jaśniał ubraniem i postawą.
Garbuska w popielatych jedwabiach była u szczytu radości, wodziła ciągle oczami za Prosperem.
— Zdaje mi się, że to ja idę za mąż — powtarzała w myśli.
Śmiała się i ściskała co chwilę zięcia, który nie śmiał się bronić.
Nikt z obecnych nie podejrzewał nawet, ile podłości kryje się pod tą komedią.
Jedyny ciemny punkt obrazu stanowiła Helena, któw głębi salonu siedziała blada, ze wzrokiem martwym, istna statua przerażenia!
Słuchała banalnych życzeń, nie odpowiadając...