Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/492

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

vignot — aby ci powiedzieć: strzeż się, nie ufaj... Nie wiem dlaczego, ale obawiam się tego człowieka... Czy nie domyślasz się czego on może chcieć od ciebie?
— Nie, proszę pani... Tak mało znam ludzi w Paryżu... W jakim wieku jest ten pan?
— Około dwudziestu siedmiu lat, wydaje się bardzo przyzwoitym... wyraża się poprawnie... Co myślisz uczynić?...
— Pójdę do tego pana i zapytam, czego chce ode mnie.
— Joasiu, strzeż się! Bądź przezorna.
— Przyrzekam pani.
— A teraz pomówmy o Helence...
— Niestety! to pani wszystko powie — rzekła Joanna, podając przełożonej kartę z zaproszeniem na ślub Heleny.
— Helena idzie za mąż! — zawołała przełożona — nie za swojego kuzyna, nie za Lucjana Gobert? Co się to znaczy?
— Lucjan w więzieniu! — straszne rzeczy się stały.
Joanna opowiadała przełożonej wszystko, o czym nasi czytelnicy już wiedzą.
— Ależ to przerażające... okropne! — krzyknęła pani Gevignot. — Nieszczęśliwa Helena!
— A teraz mam prośbę do pani... chcę powrócić do Paryża.
— Chcesz mnie opuścić, Joasiu! — rzekła ze smutkiem pani Gevignot.
— Gdyby pani była tak chora, jak przed pięciu dniami, zostałabym i zapomniała, że jutro Helenę zmuszają do ślubu... Lecz obecność moja nie jest pani potrzebną, a muszę być na ślubie, czyli ofiarze panny Heleny, którą kocham jakby siostrą moją była. Powrócę, jak pani zażąda, ale teraz pozwól mi odejść.