Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/474

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ściskając ręce przełożonej — a pani życzy sobie tego, to już nie opuszczę pani...
— Zostań, Joasiu, przy mnie... zdaje mi się, że obecność twoja przywróci mi zdrowie...
— Wszystko, co będzie w mojej mocy, zrobię dla pani.
— Masz dobre serce, moje dziecko, Bóg cię wynagrodzi... Powiedz mi, co się dzieje z Heleną?
Joanna nie mogła prawdy powiedzieć, ażeby chorej nie zmartwić.
— Zdaje mi się... mam nadzieję... że zmartwienia, panny Heleny skończą się niedługo — odpowiedziała wymijająco.
— A to małżeństwo, do którego matka ją zmuszała?
— Nie ma o tym mowy obecnie, proszę pani...
Przełożona chciała mówić jeszcze, lecz Joasia przerwała jej:
— Doktór zabronił pani mówić... to męczy bardzo.... Nauczę się, jak mam pani służyć, przeniosę się do małego pokoiku obok i tym sposobem ciągle będę przy pani.
— Zrób tak, Joasiu... Ja ci tak ufam, i bardzo będę zadowolona...
Joasia wypytała o wszystko damy klasowej i przyrzekła, że święcie wykona przepisy doktora.
— Ależ ty zamęczysz się, kochanko! — zawołała dama klasowa.
— Nie tyle ja wycierpiałam — odparła odważna dziewczyna z uśmiechem. — Poproszę tylko pani o książkę, czytając, nie będę potrzebowała ze snem walczyć.
— Przyniosę ci coś bardzo zajmującego, czy nie potrzebujesz nic więcej?
— Dziękuję... jestem już po obiedzie.
Dama klasowa wyszła, a Joasia rozebrała się, podała lekarstwo przełożonej i odmieniła jej lód na głowie.
— Dziękuję ci, moje dziecko, — rzekła słabym gło-