Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/444

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po czym, zwracając się do Prospera, rzekła:
— Tobie zaś, panie, może się uda gwałtem zaciągnąć mnie do merostwa i kościoła i wymusić pozwolenie moje; lecz, jeśli zostanę żoną twoją, nigdy do ciebie należeć nie będę! rozumiesz?... nigdy!... Przysięgam i dotrzymam przysięgi!... W dniu, w którym zapragniesz przestąpić próg mego pokoju, zabiję się.
Oto co miałam powiedzieć... A teraz skończone wszystko... Róbcie, co wam się podoba! Nie boję się niczego, ponieważ ani wy, ani nikt na świecie nie przeszkodzi mi umrzeć!
Julia Tordier słuchała niema z przerażenia, a przy ostatnich słowach córki rzuciła się do niej z pięścią podniesioną.
— To tak! — krzyknęła wściekła — grozisz nam... wyzywasz... Śmiesz w ten sposób mówić!...
— Uderz, matko... zabij mnie... — odparło dziewczę — umrę z ochotą!...
Garbuska uderzyła z całych sił Helenę, a biedna dziewczyna nie wydała najmniejszego jęku, osunęła się tylko na kolana.
Prosper powstrzymał Garbuskę, która drugi raz się zamierzyła.
— Przestań pani — rzekł, odciągając ją — na co się to zdało... Ja przebaczam jej, gdyż sama przekona się z czasem, o ile niesprawiedliwą była względem matki, i jak nie poznała się na moim uczuciu, pełnym szacunku... Pani, nie chcę nastawać... rachuję na czas... i na sposobność, aby mnie pani mogła ocenić...
Uśmiech pogardy był całą odpowiedzią Heleny.

Powróćmy do Montmartre.
Odźwierny z ulicy Kanoniczek załatwił wszystko, co się tyczyło pogrzebu pani Gobert.