Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/404

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Ucieczka panienki powinna być przypisywana rozrpaczy.. Trzeba wszystko przewidzieć.
— Przewidzieć... co?
— A to naprzykład: Matka panienki mogłaby przypuszczać, że poszłaś do pana Lucjana.
— Zpewnością przypuszczała.
— A tego właśnie trzeba uniknąć.
— Jakim sposobem?
— Rzecz bardzo prosta... Rozpacz popycha do samobójstwa... Pan Lucjan powiada w swym liście... że, gdyby miał być rozłączonym od panienki na zawsze, zabiłby się i uczyniłby to z pewnością.
— O, nie wątpię.
— Otóż utrata wszelkiej nadziei, może panienkę natchnąć takim postanowieniem jakim natchnęła pana Lucjana... należy więc, ażeby matka panienki myślała, że panienka postanowiła umrzeć, a nic łatwiejszego, jak wpoić w nią tę wiarę.
— A to jakim sposobem?
— W chwili opuszczenia domu, napisze panienka list i zostawi go w miejscu widocznym dla matki... W liście, tym napisze panienka, że, nie spodziewając się już niczego od życia, chce szukać w śmierci schronienia i spoczynku, jakiego ona nie odmawia nigdy...
— Tak... tak... Rozumiem! — rzekła żywo Helena. — Uważać mnie będą za umarłą...
— Aż do dnia gdy się panienka pokaże... A wtedy będzie zapóźno sprzeciwiać się twemu małżeństwu z panem Lucjanem.
— To prawda... W przypuszczeniu, że umarłam, szukać mnie nie będą... Teraz rozstańmy się... ja wracam do domu... napiszę ten list. Wieczorem za tym, Joanno, i niech Bóg ma mnie w opiece!
Dziewczęta ucałowały się i Helena podążyła na ulicę Anbry.