Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/349

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I cóż? — zapytał tenże — czy bierze pani tę dziewczynę do służby?
— Jeszcze się nie zdecydowałam... zobaczę później... Teraz pomówmy o interesach... Zapowiedzi zostały ogłoszone.
— Nie traci pani czasu.
— Rada familijna zgodziła się.
— Teraz więc panna Helena musi być posłuszną...
— Ale nie będzie.
— Tak pani sądzi?
— Jestem tego pewna... Tym bardziej, że Lucjan Gobert, dowiedziawszy się o małżeństwie, poprzysiągł, że mu przeszkodzi... Znieważył już Prospera i zagroził, że go zabije...
— Zniewagi i pogróżki!... Ależ to wyborne — zawołał Józef Włosko. — Poprzysiągł, że przeszkodzi małżeństwu i zapewne jedynym sposobem jaki widzi, jest wykradzenie. Jeżeli panna Helena zgodzi się na to, (a wydaje mi się to niezawodnym) zwycięstwo będzie nasze! Będzie pani wkrótce pomszczoną...
— Tak, pomszczoną i ten nędznik Lucjan nie zabije Prospera?
— O! może pani być zupełnie spokojną. Czy pan Prosper Rivet zdecydowany jest nie bić się?
— Przeciwnie, chciał stanąć do pojedynku, bo to człowiek pełen serca, ale wymogłam na nim przyrzeczenie, że tego nie zrobi i że na obelgi odpowie pogardą... Pojedynek! Na myśl samą drżę! Gdyby zabili Prospera, umarłabym!
— Uspokój się pani — rzekł Włosko z uśmiechem. — Panu Prosperowi Rivet długie jeszcze lata pozostają do życia... Zapewne radziła się pani którego z rejentów w przedmiocie kontraktu ślubnego?
— Nie — odparła Julia zdziwiona. — Nawet nie pomyślałam. Czy kontrakt ślubny jest potrzebny?