Strona:PL De Montepin - Potworna matka.pdf/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale Garbuska widziała w tym tylko jedno: zawadę dla swej miłości.
— Gadania obcych nie mogą nas dosięgnąć! — zawołała. — Pogardzajmy nimi.
— Obcy to cały świat, kochana pani, a gdy się światem pogardza, on się odwzajemnia za to!...
— A cóż nas może obchodzić pogarda świata? Czyż go potrzebujemy? Żyjmy dla siebie! Tylko dla siebie! Dla naszego wspólnego — szczęścia.
Na to oświadczenie zapalne, Prosper odpowiedział jak prysznicem z zimnej wody:
— Właśnie o tym, fałszywym — położeniu mówiłem pani przed chwilą, i na nie nigdy się nie zgodzę.
Garbuska zbladła i serce jej się ścisnęło.
Przyszła jej na myśl rozmowa z dawnym dependentem.
— Czy znasz Józefa Włoska? — zapytała nagle, wpatrując się w komiwojażera.
Ten, przygotowany do wszystkiego przez swego przyjaciela, prawie oczekiwał tego pytania.
Wybornie odegrał zdziwienie.
— Józef Włosko... — powtórzył z miną zdziwioną. — Któż to jest?

XI.

Teraz Garbuska pomyślała sobie, że niepotrzebnie wymieniła nazwisko człowieka, który posiadał wszystkie jej tajemnice.
Pragnęła czym prędzej wykonać odwrót.
— E! taka mi myśl przyszła — rzekła. — Ale widzę, że się omyliłam.
— Czyżby pani mogła przypuszczać — podchwycił Prosper — że potrzebuję prosić kogo o radę?... O! to by mnie pani nie znała dobrze... Powtarzam tylko, kochanej