Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Oby clę Bóg wysłuchał!
— Wysłucha... Dla tego też przedewszystkiem należało naszą córkę zebrać z pensji do domu. Teraz chodzi o to, by ją pokazać światu.
— Nic ci nie przeszkadza chodzić z nią do teatru, ponieważ mam bilety od jednego z kolegów z ministerjum, członka komisji egzaminacyjnej prac dramatycznych.
Pani Daumont pogardliwie wzruszyła ramionami.
— Czyż w teatrze w krzesłach lub w amfiteatrze znajdę tego, kogo szukam — odpowiedziała. — Będą ją bornetowac, nawet berdzo, będę odprowadzać ją przy wyjściu z teatru, lecz cóż z tego? Ja potrzebuję dla niej męża, młodego lub starego, pragnęłabym nawet bardzo młodego, bo łatwiej takim kierować któryby nadto posiadał majątek wielki. Ażeby znaleść takiego ptaka rzadkiego, a przecież możliwego, koniecznie potrzeba bywać na wieczorach i przyjęciach na których spotkać można ludzi poważnych i którzyby wiedzieli kim jesteśmy. Ty, możesz otrzymać zaproszenia na przyjęcia urzędowe, a ja już biorę na siebie zawiązanie na nich stosunków z osobami, które mi otworzą pewne salony, gdzie potrafię odszukać męża dla Teresy...
— Przyjęcia urzędowe, rzecz możliwa... nawet łatwa. Gdy zdarza się jakiś bal w Tuilerjach, w ratuszu lub w ministerjach, dają zwykle do rozporządzania dla sekretarjatu spraw wewnętrznych pewną liczbę zaproszeń, zarezerwowanych dla tajnych ajentów politycznych. W liczbie tych ajentów znajdują się