Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

pan w sobie natchnienie dla wykonania posągu, który ma być ego uwieńczeniem, to zdaje mi się, że będzie to dla pana korzystnem pod każdym względnem, ponieważ mam wielu przyjaciół, a starać się będę, by zostali pańskimi klijentami.
Gaston odpowiedział, że będzie usiłował wykonać posąg jak najlepiej, podziękował, zabrał plan, przypatrzył się olejnemu portretowi pani de Lorbac i narysował szkic jego. Poczem, przypominawszy sobie, iż tak niewiele czasu mu pozostawało do oznaczonego terminu, pożegnał doktora i wyszedł.
Po drodze wstąpił tylko na śnadanie i powrócił do siebie.
Zanim się zabrał do roboty, przystąpił do okna. Na ten raz rolety były podniesione, i młoda blondynka siedziała, jak zwykle, zajęta jakąś robótką Gaston uczuł przyspieszone bicie serca.
— Gdyby choć mogła mię spostrzedz!... — mówił do siebie — lecz nigdy nie kieruje wzroku w moją stroną... nigdy. Co tu uczynić, by zwrócić jej uwagę?
Otworzył jedną połowę okna, oparł się na pręcie żelaznym przeprowedzonym w poprzek i zaczął kaszlać, z początku lekko, później coraz głośniej, ale gdy piękna blondynka pomimo to nie podnosiła głowy, całą siłą płuc, jakdyby chory był na koklusz.
Wszystko to przecież było napróżno.
Niepowodzenie to rozgniewało go. Ze złości zaczął śpiewać jakąś arję z operetki, tak głośno, iż osoby przechodzące trotuarem zatrzymywały się, szu-