Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/511

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ex-galernik doszedł do przekonania, że największe niebezpieczeństwo zawisłoby nad jego głową, gdyby pozostał w pałacyku hrabiny, gdyby nie pośpieszył uciec, zabrawszy ze sobą testament, który kompromitował go tak ciężko, oraz gdyby nie zabrał pugilaresu hrabiny, z biletami bankowemi, które tenże musiał zawierać.
Gdzie leży testament i pieniądze, wiedział dobrze. Odkrył nie od dziś, że hrabina zamyka je w biurku, znajdującem się w jej gabinecie do pracy. Wyłamanie zamku w tem cacku, było dla Jarryego zabawką dziecinną.
Zdecydował się działać szybko, podczas gdy właścicielka mieszkania znajdować się będzie jeszcze przy szaleńcu, którego nie opuści do chwili, aż przybędą pani de Lorbac i jej matka. Jakoż w wykonaniu swojego planu udał się do wiadomego pokoju, i po upływie minuty cała praca była skończoną.
Zostawmy jednak na chwilę Jarryego, który napełnia kieszenie, ażeby tajemnem wejściem się wymknąć, a sami pospieszmy by zobaczyć, co się stało w pokoju Gdstona Dauberive.
Po wypiciu aż do ostatniej kropli szklanki napoju, rzeźbiarz zdawał się jakby dotknięty paraliżem, wzrok jego stał się nieruchomym, i długo z siebie nie mógł wydobyć głosu.
Zdziwiona tą nagłą zmianą, która nie obiecywała nic dobrego, Róża, klęcząc przy ojcu, przemawiała doń czule i obsypywała tysiącem pteszczot.