Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/502

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

cznem. Moja egzystencja jest skończoną... Doznałem największej radości, jakiej może doświadczyć ojciec, odwzajemniłem twoje pocałunki, a nadto tyś mnie nauczyła przebaczać. Złamany boleścią, starszy po nad lata, bez imienia i majątku, nie mógłbym zapewnić twojego szczęścia. Pozwól mi więc zrobić jedyną rzecz, którą jeszcze mogę, to jest połączyć cię z ukochanym.
Pani Kouravieîf słuchała z głową spuszczoną owych wzruszajączch wyrazów ojca, skierowanych ku córce, a po chwili nacisnęła guzik od dzwonka elektrycznego.
W tejże samej chwili wszedł Jarry, niosąc na srebrnej tacy pełną szklankę.
— Co to jest? — zapytała hrabina.
— Pani — odpowiedział ex-galernik — jestto lekarstwo, które z przepisu lekarza pan Dauberive bierze codziennie o tej porze.
— To prawda — rzekł Gaston. — Dziękuję ci mój przyjacielu, żeś o tem pamiętał, ale czy to dziś potrzebne? Mam się tak dobrze...
— Jeszcze jeden powód więcej przerwała hrabina — żeby wypić lekarstwo.
— Kto je zapisał? — zapytała z kolei Róża.
— Doktór de Lorbac.
Młoda dziewczyna wstała.
— Jeżeli doktór de Lorbac zapisał, to trzeba mu być posłusznym... Człowiek takiej jak on nauki, nie może się mylić.