Strona:PL De Montepin - Macocha.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— W takim razie byłoby najlepiej zapomnieć o niej...
— A to dlaczego?
— Dla tego, że nie mógłbym nigdy się starać o rękę bogatej panny.
— A jakaż by w tem była przeszkoda?
— Jestem bez rodziny i majątku; rodzice jej mogliby drzwi mi pokazać.
— Nie masz majątku, to prawda, ale mógłbyś go sobie zdobyć. Jesteś przecież artystą, masz talent.
— Talent mój nie wyżywiłby mnie, nie mógłbym nawet wynająć sobie pracowni, gdyby nie mająteczek zostawiony mi przez mojego poczciwego wuja, jedynego mego krewnego.
— Ależ masz przyszłość przed sobą.
— Wszyscy co w ręku obracają pędzel lub narzędzie rzeźbiarskie, myślą, iż przyszłość do nich należy, a jednak większą część życia w niedostatku albo w nędzy przepędzają. Pomimo walki, przeszkody są tak wielkie, że żadko w młodym wieku można sobie utorować drogę.
U nas dopiero wtedy dochodzi się do pieniędzy, kiedy już broda osiwieje. A na to jeszcze długo trzeba czekać.
— Więc ty już zupełnie tracisz odwagę?
— Nie śmiem już nawet mieć nadziei.
— Nawet zdobycia serca twojej ubóstwianej?
— Nawet tego.
— Czyś nie przeprowadził przypadkiem telegrafu